Koniec zjazdu, ale co dalej?

Ostatni tydzień na giełdzie nie był najbardziej pomyślnym okresem dla „nowej ekonomii”. Gdyby nie lekka poprawa koniunktury pod koniec tygodnia, można by wręcz podsumować go jako całkiem nieudany.

Ostatni tydzień na giełdzie nie był najbardziej pomyślnym okresem dla „nowej ekonomii”. Gdyby nie lekka poprawa koniunktury pod koniec tygodnia, można by wręcz podsumować go jako całkiem nieudany.

Do środowej sesji włącznie spółki sektora TMT nie tylko poddawały się negatywnym nastrojom panującym na całym rynku, ale wręcz były głównym motorem spadków. Choć najważniejszy indeks sektora teleinformatycznego TechWIG stracił w tym czasie na wartości tylko 1,3 procent, część potentatów, takich jak Softbank, ComArch czy Prokom, została przeceniona o 4-9 procent.

Trwająca od ponad dwóch tygodni słabość „nowej ekonomii”, wynikająca przede wszystkim z ogłoszenia słabszych, niż oczekiwano wyników finansowych, przez kilka dużych firm informatycznych (szczególnie zawiedli ComArch i Optimus), została przełamana dopiero w drugiej połowie tygodnia. Po części jest to zasługa chwilowego przynajmniej zahamowania spadków na amerykańskim rynku Nasdaq. W ciągu poprzednich czternastu dni akcje tam notowane straciły na wartości średnio ponad 14 procent w związku z obawami przed dalszym powiększaniem się strat spółek internetowych. Ale już w środę indeks Nasdaq, będący wyrocznią dla rynków europejskich, przestał spadać, a w czwartek wzrósł nawet o prawie 3 procent. Inwestorzy w Europie, a wśród nich także warszawscy, odetchnęli z ulgą i zaczęli ostrożnie napełniać portfele akcjami spółek z sektora TMT. W czwartek i piątek indeks TechWIG zyskał łącznie na wartości 1,3 procent, a więc dokładnie tyle, ile stracił w pierwszej połowie tygodnia.

Mimo poprawy koniunktury na ostatnich sesjach tygodnia zdecydowanym outsiderem branży pozostał Prokom, za którym - mimo nie najgorszych na tle konkurencji wyników finansowych - ciągnie się zła opinia związana z kłopotami w komputeryzacji ZUS. Akcje spółki zjechały w ciągu tygodnia aż o 6 procent. Słabo wiodło się też Netii, która w ciągu tygodnia straciła 4 procent po ogłoszeniu wielkich strat za pierwsze półrocze. Papiery pozostałych dużych firm TMT (m.in. Agory, ComArchu, Sotfbanku, Optimusa) w piątek kosztowały mniej więcej tyle samo co przed tygodniem. Liderami branży były TP SA i ComputerLand, który imponuje znakomitymi wynikami finansowymi. Obie spółki dały zarobić jednak tylko po 3 proc. Wśród mniejszych firm prym wiedzie „internetowy” NFI Jupiter, który zdrożał od poniedziałku do piątku o ponad 5 procent.

Po katastrofalnym lipcu, w którym na liście pięciu najgorszych inwestycji były aż cztery spółki informatyczne (ComArch, Softbank, Optimus i Macrosoft), sierpień zaczął się więc dla „nowej ekonomii” nie najgorzej. Większość analityków uważa, że akcje spółek TMT na warszawskiej giełdzie potaniały tak bardzo, że nie powinny dalej spadać. Z drugiej strony, dopóki nie poprawią się ich wyniki finansowe, a na rynku amerykańskim będzie się utrzymywała duża zmienność nastrojów, trudno też liczyć na powrót hossy.

Najbardziej prawdopodobna jest więc kilkutygodniowa stabilizacja notowań spółek TMT w oczekiwaniu na pozytywne sygnały z krajowej makroekonomii oraz dobre wyniki finansowe potentatów „nowej ekonomii”. Choć analitycy podkreślają, że spółki, które w pierwszym półroczu pochwaliły się najwyższą progresją zysków (np. ComputerLand czy Agora) będą się zachowywały lepiej niż reszta rynku, więc warto już teraz akumulować ich akcje.