Street View zawita do Niemiec bez ludzi i domów?

Google poinformowało, że w listopadzie usługa Street View pojawi się w 20 miastach Niemiec. Oznacza to, że u naszych zachodnich sąsiadów znów zacznie się dyskusja na temat prywatności. Programiści obiecują, że Google SV będzie mieć nowe funkcje, które jej strzegą.

O jednej z nich - wymazywaczu przechodniów - informowaliśmy już wczoraj. Wtedy nie było jednak jasne, jak zaawansowane są prace doktoranta Uniwersytetu Kalifornia. Okazuje się, że skrypty Arturo Floresa (byłego redaktora PCWorld.com) już niedługo pojawią się w Street View.

Opracowany przez Floresa mechanizm pozwala na usunięcie ze zdjęć ludzkich sylwetek i zastąpienie ich obrazem ze zdjęcia wykonanego wcześniej lub chwilę po zniknięciu przechodnia z obrazu. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, bo funkcję taką mają już niektóre programy do edycji zdjęć. Jest jednak wielka różnica w ręcznym przetwarzaniu fotografii, a automatycznej edycji milionów zdjęć na całym świecie.

Zespół Floresa ma nadal pewne problemy. Narzędzie nie działa jeszcze zbyt dobrze w ruchliwych miejscach z dużą liczbą przechodniów, a to o nie chodzi przecież w Street View najbardziej.

Nowe aplikacje do usuwania ze zdjęć ludzi i konstrukcji to silna karta przetargowa Google. W Niemczech, gdzie prywatność chroniona jest szczególnie restrykcyjnie, kamery Google nie są zbyt popularne. Negatywnie na temat działań firmy wypowiadała się m.in. minister ds. ochrony konsumentów Ilse Aigner oraz dyrektor urzędu ds. ochrony danych Johannes Caspar. Google Street View chce umożliwić spacer ulicami Berlina, Frankfurtu, Hamburga, Monachium i wielu innych niemieckich miast.

O Street View mówi się ostatnio dużo, lecz nie tak, jak chciałby tego Eric Schmidt i jego współpracownicy. Protesty przeciwko aplikacji pojawiają się w Korei Południowej, Wielkiej Brytanii, USA, a nawet w Polsce, gdzie kamery mają się dopiero pojawić.